Wydanie: PRESS 07/2010

Cień drutu

Polscy fotografowie lepiej od robienia zdjęć opanowali sztukę krytykowania kolegów. Zwłaszcza tych dobrych

W  pokoju siedzą: Zbigniew Furman, Chris Niedenthal, Artur Pawłowski. Czwarty członek jury Grand Press Photo 2010 Łukasz Trzciński nie mógł przyjechać do Warszawy z Krakowa, ale jest połączony przez Skype’a. Widzi kolegów z jury, a przede wszystkim – monitor, na którym zwycięzca konkursu Tomasz Tomaszewski pokazuje wersję RAW/NEF swojego zdjęcia, które wygrało konkurs. Tomaszewski sam poprosił jury o to spotkanie, po tym jak w Internecie rozgorzała dyskusja na temat rzekomych manipulacji w tej klatce.

Otwiera więc teraz wersję RAW, czyli jakby cyfrowy negatyw fotografii, którego nie da się zmienić. Przygotował go w dwóch wywoływarkach: Lightroom i Camera Raw. Dla mnie, laika, RAW i zdjęcie przysłane na konkurs różnią się niewiele: na obu kolory bardzo mocne, cienie tańczą w różne strony, te same elementy, tylko kontrast różny.

Tomaszewski tłumaczy: – Jedyna rzecz, która zniknęła z tego zdjęcia, to są plamy z matrycy aparatu. Kwestia cienia, moim zdaniem, wygląda w ten sposób, ponieważ zdjęcie zostało zrobione rano – zobaczcie: niebo bez jednej chmury, superostre światło. Żółta materia z lewej strony dotyka ściany. Dlatego widać te dwa cienie u góry, być może też dlatego, że te druty są bliżej. Natomiast cień u dołu wchodzi jakby pod spód materii, ponieważ ona nie dotyka w tym miejscu ściany. Ponadto u góry są fałdy, u dołu tych fałd nie ma… 

Tomaszewski długo wyjaśnia, jak i w jakich warunkach pracował. – Technika nazywa się Fill In, używa się jej w superkontrastowym świetle. Używam również lampy, która nie jest lampą Nikona, natomiast ma znacznie większy odbłyśnik. Tu jest użyty flesz z rozmiękczonym softboksem na wprost. Dlatego dziewczynki, szczególnie ta pierwsza, mają lekko przepaloną skórę – wyjaśnia. 

– W dyskusji chodziło o cienie, że idą w innym kierunku w różnych miejscach – wtrąca Chris Niedenthal.

Tomaszewski: – To zdjęcie jest robione na skrzyżowaniu ulic, na każdym rogu stoją budynki. Nie jestem w stanie powiedzieć, od czego światło się odbija. Jeżeli komuś się te cienie nie zgadzają, proponuję, by rozprawił się z tym problemem sam.

– Widać, że był szeroki obiektyw, który zniekształca nieco obraz – zauważa Artur Pawłowski.

Tomaszewski: – To jest obiektyw 24 milimetry, który daje zupełnie inną perspektywę. Wszystko jest zapisane w Lightroomie: zdjęcie zrobione o 8.42, 24 mm, 1/800 s, przesłona 9.

Łukasz Trzciński: – Zakładam, że pan Tomasz jest silnym człowiekiem, ale nie chciałbym być w jego skórze. My nie musieliśmy widzieć RAW, żeby potwierdzić autentyczność fotografii. Czułem się zażenowany, że pan Tomasz takie rzeczy musi nam tłumaczyć, niemniej właśnie mechanizmy dotyczące odbić i światła dla mnie są niewytłumaczalne. Wiem, że światło potrafi płatać przeróżne figle i ja na swoich fotografiach, wykonanych na negatywach, nie potrafię ich wytłumaczyć. Niestety, nie potrafię go wytłumaczyć na tej fotografii, choć widzę autentyczne zdjęcie. Nie potrafię uciąć tej dyskusji, a chciałbym, żeby się zakończyła – mówi.

Chwilę później jurorzy, już bez obecności Tomaszewskiego, wydają oświadczenie, że po obejrzeniu wersji RAW/NEF nagrodzonego Zdjęcia Roku nie stwierdzają w nim manipulacji.

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.